wtorek, 27 maja 2014

Powoli idzie nowe!

Choć od prawie miesiąca utknęłam przy wyszywaniu pięknęgo drobiazgu...i jakoś nie mogę skończyć, to mimo wszystko planuję już wakacyjny sampler.

Drobiazg ten daje mi w kość, ale tak się uparłam, że go skończę, że na pewno niedługo pokażę małego cholernika!No bo ja zawsze kończę zaczęte prace i nijak nie chcę się tego oduczyć! Taka zasada, taki charakter :-).

Schemat samplera właśnie przyjechał do mnie z Francji, nici kupione, czekają mnie tylko zakupy w postaci lnu (będzie Belfast 32 ct, kolor naturalny...a jakże!) i zabieram się do pracy!




Planowany sampler, jak na dotychczasowe moje prace, będzie bardzo duży, więc pewnie utonę w tym projekcie na kilka miesięcy. Ale właśnie tak chcę! Tym bardziej, że wyszywam znowu dla siebie, mam już zaplanowane miejsce w pokoju na ścianie.


Sampler wyszyję białą nicią, DMC BLANC. Samplery to mój styl, tak czuję, mam wielką przyjemność z ich wyszywania.
Niestety w szukaniu wzorów w sieci jestem dość słaba i za ten śliczny schemat zapłaciłam słono i to w euro, jednak wzór jest tak ładny, że nie żałowałam na niego wydanych pieniędzy.

,,Histories de Lin"... to motyw przewodni mojego planowanego samplera.I ja niedługo opowiem Wam historię pewnego zapomnianego, włókienniczego miasta, w którym królował kiedyś len. Mam zamiar odwiedzić to miasto w sobotę. Kto zgadnie co to za miejsce? Ta osoba, która trafi...dostanie ode mnie lniany prezent-niespodziankę z tego wyjątkowego miejsca. Jak obstawiacie? Gdzie pojadę?

Wczoraj spotkała mnie również przemiła niespodzianka od lejdi any, która przysłała mi prezent bez okazji-dwie przecudne zawieszki!


Tak się cudownie złożyło, że marzyły mi się podobne drobiazgi, by powiesić je przy upięciach firan, no i mam! Jak Ty Aniu tak dobrze trafiłaś?



Aniu! Bardzo Ci dziękuję za piękny gest...i jak sama widzisz już zagospodarowałam te drobiazgi! Pięknie komponują się kolorystycznie z resztą pomieszczenia i są bardzo gustowne, nienachalne, delikatne!
Dzięki!

No to pozdrawiam!

Ela.

piątek, 23 maja 2014

Drobiazgi , przyjemności

Ostatnio mało wyszywam. Praca i pogoda chyba tak działają. Jednak skupiam się na tym, by od czasu do czasu mieć przyjemność z drobiazgów jaką dają choćby kuchenne zakupy czy drobne wypieki.




Powoli przygotowuję drobne, własnoręczne podziękowania dla nauczycieli.


Niedługo wakacje!

Pozdrawiam!

Ela.

piątek, 9 maja 2014

Rogaliki kruche...drożdżowe

Hej!
Do dzisiejszego pieczenia natchnął mnie słoiczek konfitury z róży, który dostałam od mojej kuzynki (czy też jak mówią siostry ciotecznej). Konfiturę utarła sama, a ja uwielbiam takie prezenty! Bardziej niż cokolwiek!


Przepis jest bajecznie łatwy, a zabawa przy zwijaniu rogalików nieziemska!


ROGALIKI KRUCHE...DROŻDŻOWE

1/2 kg mąki
1 margaryna do pieczenia
2 łyżki cukru pudru
1 łyżka cukru kryształu
5 dkg prawdziwych drożdży (nie mogą być suche!)
4 łyżki kwaśnej śmietany
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1 cukier waniliowy
1 jajko.

Drożdże należy rozetrzeć z cukrem kryształem, aby zrobiły się lejące. Następnie wszystkie składniki wymieszać w dużej misce nie zważając na kolejność składników i zagnieść ciasto. Odstawić na 30 minut w ciepłe miejsce.

Potem formować rogaliki nadziewając konfiturą z róży lub zwykłą marmaoladą z aromatem różanym.

Piec w 180 stopniach do złotego koloru. Ja zawsze smaruję je po wierzchu rozmąconym jajkiem.


I już!

Robótkowo mało się dzieje...Dłubię jakieś skomplikowane maleństwo i nic poza tym. Planowany sampler na lnie odszedł w nieznaną przyszłość.

Na osłodę swojego nic nierobienia planuję wyjazd do Łodzi na ,,Złotą Igłę", która z Was będzie?

Pozdrawiam

Ela.


piątek, 2 maja 2014

The future belongs to those who believe in the beauty of their dreams - E. Roosvelt # koniec jedwabnego projektu

Gdy zobaczyłam przez przypadek w katalogu Ikea (klik) tą sentencję, zachciało mi się ją wyhaftować. Zgromadziłam nici, wybrałam materiał do wyszywania-ulubioną bawełnę i obrobiłam tekst w edytorze tekstów.
I już gotowe!



Haft miał byc przeznaczony do oprawy i powieszenia na ścianie, ale teraz się zastanawiam...
Kiedyś Kalliope pisała o podobnym uczuciu, które mnie teraz ogarnia, jakby napis był nieco nachalny, zbytnio sentymentalny czy romantyczny. Teraz rozumiem co miała na myśli. Więc jeszcze się zastanawiam co z gotowym haftem zrobię.




Ale generalnie jestem z efektu bardzo zadowolona!
Aby postarzyć i rozmyć litery, celowo prasowałam materiał na mokro z nadzieją że nici lekko puszczą kolor. Długo to trwało, ale udało się uzyskać efekt rozmycia.
Haft ma wielkość około 60 na 25 cm. Wyszywałam na cieniutkim, bawełnianym płótnie, które daje krzyżyki wielkości pomiędzy 16 a 18 ct.


Mam też małe spostrzeżenie, które jest we mnie od jakiegoś czasu. Dotyczy ono blogowych zdjęć, które-jeśli są robione niewprawną i nieprofesjonalną ręką amatora-jak to jest w moim przypadku, nie oddają urody wykonanej pracy. I tak jest też w tym przypadku :-)

Zachwycam się nieraz fajnymi aranżacjami zdjęć Agnieszki z Haftów jarzębinowych, wprawną ręką i delikatnym chwytaniem detali Cheni z Uroczego detalu czy eterycznych i łagodnych ujęć Joanny z Mglistego Snu. Podziwiam proste i nieprzesadzone stylizacje zdjęć Aliny. Sama mam jednak problem z oddaniem realnego wygladu moich prac, nad czym trochę ubolewam.

Pamiętam chociażby projekt nad którym strasznie się nadłubałam, napracowałam i napociłam i choć efekt był naprawdę piękny, moje zdjęcia znacznie okroiły jego wizualną wartość. Pamiętacie ,,Tulip rose" (klik) do dzisiaj jakiś taki biedulek niedoceniony :-)!


Teraz zbieram siły na duży lniany sampler, choć po drodze na tamborek wskoczyło maleństwo :-). Ale pokażę je dopiero gdy skończę. Projekt ten skupiam wokół nauczenia się nowej rzeczy, no i zobaczymy co mi z tego wyjdzie...




Na razie pozdrawiam!

Ela.